czwartek, 29 września 2016

2. Tak to już by­wa, że kiedy człowiek ucieka przed swoim strachem, może się prze­konać, że zdąża je­dynie skrótem na je­go spotkanie.

Dopiero około 21 Magdzie udało uspokoić Cię na tyle, iż mogłaś spokojnie wrócić do domu. Nie obyło się oczywiście bez pomocy Wroniastego, który został oddelegowany, aby Cię odwieść. Po drodze starałaś oddychać spokojnie, unormować oddech. Nie chciałaś, aby siostra zobaczyła Cię w takim stanie, od razu domyśliłaby się o kogo chodzi.
Pożegnałaś się ze środkowym skinięciem głowy i szybko wbiegłaś po schodach. Przymknęłaś oczy i odetchnęłaś głębiej. Drżącą dłonią otworzyłaś drzwi i cichutko weszłaś do środka. Miałaś nadzieję, że zdołasz dotrzeć do swojego pokoju niezauważona, przez Martę.
Niestety zaraz po wejściu zaniepokoiła Cię jedna rzecz. W przedpokoju prócz butów młodej, stały jeszcze jedne, na milion procent nie należące do żadnej z jej koleżanek. Było to sportowe obuwie należące do jakiegoś wielkonożnego przedstawiciela płci męskiej. Dodatkowo dopiero teraz usłyszałaś chichotanie dochodzące z salonu. Lekko zdenerwowana pokonałaś odległość dzielącą Cię od pomieszczenia i stanęłaś w drzwiach.
Widok jaki ujrzałaś niemal nie wpędził Cię do grobu. Twoja siostra, jak gdyby nigdy nic obściskiwała się z facetem, na oko starszym od niej kilka dobrych lat!


Krew w Twoich żyłach zagotowała się niemiłosiernie szybko. Do tego fakt, że Marta miała na sobie jedynie dolną część bielizny niemal nie sprawił przybyszowi kilku połamanych kości.
- Co tu się do cholery dzieje?! - Krzyknęłaś odzyskując w końcu panowanie nad własnym ciałem. Jak burza wpadłaś do pokoju i szarpnęłaś mężczyznę za ramię.
- Domi?! - Pisnęła przerażona szatynka i zakryła się rękoma. - Co Ty tutaj robisz?! - Zrobiła wielkie oczy.
- Mieszkam, kurwa. - Powiedziałaś przez zęby. Mina Twojej siostry wyrażała więcej niż tysiąc słów, skóra przybrała kolor krwistoczerwony, do tego użyte przez Ciebie przekleństwo... Ty zawsze wyrażałaś się poprawnie.
- To nie tak. - Zaczął bronić się chłopak, który zdążył naciągnąć na siebie koszulkę. Wydawało Ci się, że skądś kojarzysz tą twarz, ale nie mogłaś sobie przypomnieć skąd. Zresztą, to nie była najważniejsza rzecz w tej chwili.
- Jasne, zaraz mi wytłumaczysz, że to tylko wyglądało tak źle?! - Odwróciłaś się w jego stronę z furią w oczach. - Zabieraj swoje rzeczy i żebym Cię tu więcej nie widziała! Wiesz w ogóle ile ona ma do cholery lat?!
- Ale Do.. - Próbowała przerwać Ci Marta.
- Nawet się nie odzywaj. - Syknęłaś i niemal siłą wypchnęłaś chłopaka na korytarz.
- Ja... - Zmieszał się. - Nie chciałem, żeby to tak wyglądało...
- Daruj sobie. - Fuknęłaś i z impetem zatrzasnęłaś mu drzwi przed nosem.
W przedpokoju zrzuciłaś z nóg szpilki i zaciskając zęby udałaś się do salonu. Siostra czekała już na Ciebie kompletnie ubrana, a wcześniejszą sytuację przywodziły tylko rozsypane po podłodze poduszki. 
Usiadłaś w fotelu na przeciwko niej i czekałaś aż zacznie. W duchu próbowałaś się uspokoić, jednak nie za dobrze Ci to wychodziło. Jak na jeden dzień miałaś już dość negatywnych emocji, które buzowały w twoich żyłach.
- Nie wierzę, jak mogłaś w ogóle zrobić coś takiego! - Odezwała się w końcu piskliwym głosem szatynka.
- Ja? - Zapytałaś ostro. - Co ja zrobiłam?! Czy Ty się słyszysz?! Jak mogłaś umawiać się z takim facetem?!
- Wcale go nie znasz! - Dziewczyna wstała i posłała Ci ciskające piorunami spojrzenie.
- Och, no tak. Wcale go nie znam. Widziałam jedynie, jak próbował przelecieć moją siostrę, na pewno porządny z niego gość! - Straciłam do niej cierpliwość. - Nie mieszkasz tutaj sama i ja za Ciebie odpowiadam do cholery, trochę wdzięczności!
- To mogłaś nie zaprzątać sobie głowy młodszą siostrzyczką i zostawić mnie w bidulu. - Syknęła przez zęby.
- Jak możesz? - Zapytałaś ledwo panując nad głosem.
- Mam w dupie Twoje zdanie! - Krzyknęła wkurzona siostra. - Będę robiła to, na co mam ochotę! Jestem prawie dorosła. Jak tylko skończę 18 lat, zaraz się stąd wyprowadzam!
- Prawie. - Odezwałaś się cicho. - Ale chyba nie mentalnie.
Siostra spojrzała na Ciebie z pogardą w oczach, parsknęła pod nosem i ruszyła w stronę swojego pokoju. W drzwiach odwróciła się jeszcze i uśmiechając się podle rzuciła w Twoją stronę.
- Ja przynajmniej nie rozpaczam tyle czasu po nieudanym związku. Po prostu znajduję sobie innego. Polecam!
- Marta... Jak możesz? - Zapytałaś drżącym głosem. Dziewczyna zignorowała Cię całkowicie i kontynuowała.
- Tak na marginesie, on tutaj dzisiaj był. Pytał o Ciebie, to podałam mu adres Twojej pracy, chyba się nie gniewasz, co? - Uśmiechnęła się słodko i wymaszerowała z pomieszczenia.
Teraz wszystko wydało się prostsze. Anderson w twojej pracy, jego zachowanie... To Marta musiała mu o wszystkim powiedzieć. Wiedziałaś, że pomimo Waszego rozstania, Twoja młodsza siostra miała kontakt z przyjmującym USA. Zawsze łączyły ich bliskie relacje, ale to było już przegięcie. Siostra nigdy nie zraniła Cię tak, jak teraz.
Popatrzyłaś na migające w oknie światła miasta, które widziałaś z ostatniego piętra wysokiego apartamentu. W tej chwili marzyłaś tylko o tym, żeby ten koszmar się skończył. Po Twoim policzku spłynęła pojedyncza łza, którą otarłaś prawą dłonią.


Niestety był to tylko początek... Początek Twojej długiej i przepłakanej nocy.

Cieszyłaś się, że następny dzień  miałaś wolny. Po całej sytuacji z wczoraj, nie miałaś odwagi pojawiać się w przedszkolu. Środy były dla Ciebie szczęśliwe i dyżury przypadały innym pracownicom placówki. 
Tak jak się spodziewałaś, kiedy około 9 zwlokłaś się z łóżka, mieszkanie było puste. Siostra musiała zniknąć z samego rana. Nie zostawiła żadnej karteczki, czy czegokolwiek. Zabolało Cię takie zachowanie. Ty zawsze informowałaś ją gdzie idziesz i podawałaś mniej więcej godzinę powrotu. Niestety siostra nie czuła się w potrzebie, by odwdzięczyć się tym samym.
Zrezygnowana kierujesz się do łazienki. Szybki prysznic, włosy związane w koka i zero makijażu. Nie masz ochoty wyglądać dziś ładnie, czy seksownie, bo i po co? Dla kogo? Na zewnątrz i tak zrobiło się pochmurno, dlatego zwyczajny komplet na pewno Ci wystarczy.


Z ukłuciem żalu zamykasz mieszkanie. Nie miałaś ochoty nawet zjeść śniadania. Po prostu wyszłaś z domu i skierowałaś się w stronę pobliskiej galerii. 
Zawsze lubiłaś zakupy. To było bardzo uspokajające i poprawiające humor zajęcie. Niestety twoja portmonetka nie była wypchana masą gotówki. Wiedziałaś, że najprawdopodobniej stan Twojej szafy się nie zmieni.
Nie wiedząc za bardzo co ze sobą począć, poszłaś do kawiarenki. Niewiele myśląc zamówiłaś dużą kawę i drożdżówkę. Kątem oka zarejestrowałaś pojawienie się kolejnego klienta. Grzecznie odsunęłaś się na bok i odbierając swoje zakupy ruszyłaś w stronę wyjścia.
- Dominika. - Usłyszałaś za plecami. Głos przeszył Twoje ciało, a układ nerwowy wydał się w tym momencie nastawiony przeciw Tobie. Odwróciłaś się niepewnie i zadarłaś głowę, by spojrzeć mężczyźnie w oczy.
- Chyba Cię prosiłam, żebyś zostawił mnie w spokoju. - Powiedziałaś cicho.
- Daj mi po prostu sobie coś wytłumaczyć! - Niebieskooki podniósł lekko głos. - Po prostu poświęć mi kilka minut.
- Zdaje mi się, że już Ci je poświęciłam wczoraj. - Prychnęłaś. - I bynajmniej je wykorzystałeś. 
Zdenerwowana w końcu odzyskujesz panowanie nad własnymi nogami i czym prędzej ruszasz w stronę wyjścia z kawiarenki. Niestety mężczyzna jest szybszy. Dogania Cię i jednym, ruchem odwraca Cię w swoją stronę.
- Proszę.... Zostań ze mną. - Prosi cicho


- Dlaczego Ty nie potrafisz najzwyczajniej w świecie odpuścić? - Pytasz cicho.
- Bo mi zależy. - Kiedy jego usta lądują na twoich, zdajesz sobie sprawę, że i tak z nim przegrasz. Twoje uczucia są silniejsze, serce wygra z rozumem. I zapadniesz się w tym bagnie na nowo... Całkowicie się na wszystko godząc....


...

Rozdział specjalnie dla Dorotki. Kochana, to  ramach gratulacji, jakoś mnie napadło <3

Ja szczerze nie mam pojęcia co właśnie robię, ale powinniście być zadowoleni prawda?
Nie wiem czemu.
Nie wiem, czy wrócę. To zależy od Was
Po prostu bądźcie :)
Wasza DF